W każdej kolekcji jest coś magnetycznego, ciuch, który nas zakochuje w sekundę, jest też paskudztwo na widok, którego dostaję gęsiej skórki. Kolekcja Miu Miu Spring 2013 to jakby zapowiedź filmu o Alfredzie Hitchcocku. Francuska femme fatale zagubiona między filmem a zimnym podmuchem wiatru-przedwiośnie. Co mi się podobało?- wykorzystanie denimu do uszycia pelerynek i lekkich płaszczyków, efekt- lekkość i elegancja.
Buty rodem z Adamsów, szpic, kłuć, dźgać, psychoza... ale klasa ciągle klasa...
A tu buty, na które patrzeć nie mogę, mam zawroty głowy. Biała gicz cielęca w ciżemce cichobieżce. NIE NIE NIE!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz